Superman. Czerwony Syn
32, Gliwice, Πολωνία

„Co by było, gdyby…” – zadajemy sobie to pytanie w różnych sytuacjach. Mark Millar w Czerwonym Synu zadaje pytanie „Co by było, gdyby rakieta z Supermanem rozbiła się na terenie ZSRR?”



Fabuła z grubsza wygląda tak. W 1938 roku na terenie jednego z ukraińskich kołchozów rozbija się pojazd kosmiczny. Kilkanaście lat później Sowieci przedstawiają światu jego pasażera – „dumę państwa radzieckiego, symbol jego militarnej potęgi”, Supermana. Dzięki swoim interwencjom na terenie całego Związku Radzieckiego zyskuje aprobatę jego obywateli z Józefem Stalinem na czele, a po jego śmierci zostaje – nie od razu – nowym przywódcą państwa. Prezydent Superman dąży do wyeliminowania wszelkich nieszczęść w swoim państwie i rozszerzenia wpływów na cały świat, w czym przeszkadzają mu zarówno spiskowcy lokalni, jak i zagraniczni kapitaliści. U tych drugich prym wiedzie oczywiście Lex Luthor – największy naukowiec, a z czasem prezydent Stanów Zjednoczonych. Nie chciałem zdradzać zbyt wiele, gdyż samodzielne zgłębianie fabuły jest o wiele bardziej wciągające niż prześledzenie streszczenia. Duża w tym zasługa występujących w historii postaci, będącymi alternatywnymi wersjami tych „mainstreamowych”. I to właśnie tym postaciom chcę poświęcić największą uwagę.

Gdy po raz pierwszy usłyszałem o założeniach Czerwonego Syna, byłem przekonany, że zaprezentowany w nim Superman będzie zatwardziałym komunistą, a ZSRR będzie tyranem świata. Mile się rozczarowałem. „Czerwony” Kal-El, wychowany w ukraińskim kołchozie przez prostych ludzi, ma owszem wpojone socjalistyczne hasła, ale mimo alternatywnego wychowania, szarego kostiumu przypominającego mundur oraz sierpa i młota zamiast klasycznego S, kieruje się przede wszystkim dobrem ludzkości – wciąż chce dla niej, dla świata jak najlepiej. Różnica polega na tym, że Człowiek ze stali, jakiego powszechnie znamy, ogranicza się do zapobiegania katastrofom, natomiast ten millarowski idzie dalej, narzucając ludziom swoją wolę, swoje metody i rozwiązania, jednakże w każdej jego wypowiedzi wyczuwa się troskę o dobro Ziemian. Dobrymi chęciami piekło wybrukowane – tutaj znajduje to odzwierciedlenie. Na marginesie – szkoda, że towarzysze choć raz nie zwrócili się do Supermana per np. Velikiy chelovek. Ot, taki smaczek dla czytelników spoza Stanów, zwłaszcza tych rosyjskich.

Lex Luthor, niezależnie od rzeczywistości, koniec końców obiera sobie za cel unicestwienie Supermana. W Czerwonym Synu jest m.in. konstruktorem postaci, których kanoniczny origin (czy też może geneza) jest dużo mniej powiązany (powiązana) z Luthorem. Do tej galerii łotrów zaliczają się m.in. Atomic Skull, Parasite, Metallo czy Doomsday – wszyscy mieli zamordować kosmitę, ze skutkiem nietrudnym do przewidzenia. Lex we wszystkich historiach jest przedstawiany jako geniusz, jednak tutaj jest on moim zdaniem przesadzony. Gra w szachy z czternastoma zawodnikami jednocześnie, słuchając języka urdu i czytając Machiavellego? Albo przeczytanie trzynastu książek w ciągu jednego poranka? Nawet jeśli przymkniemy oko na to, że „to tylko komiks”, wydaje się to dziwne. Przez jego obsesję na punkcie pokonania obcego cierpi też jego małżonka – Lois Lane, to znaczy Lois Luthor, z czasem redaktor naczelny Daily Planet. A jego bliskim współpracownikiem jest James Olsen – najpierw agent CIA, później wiceprezydent.

Drugi akt tej powieści graficznej dostarcza nam alternatywną wersję Batmana. Mroczny Rycerz z czapką-uszatką stylizowaną na „klasyczną” maskę jest tutaj anarchistą, dążącym do obalenia komunistycznego reżimu, w imię rodziców, działaczy antykomunistycznych, których ten reżim mu odebrał. Jak Luthor w każdej rzeczywistości jest geniuszem z obsesją na punkcie Supermana, tak Batman w każdej rzeczywistości jest genialnym strategiem, niby zwykłym człowiekiem, a jednak nieuchwytnym i sprawiającym wrażenie nadczłowieka. Może się wydawać naciąganym fakt, że Nietoperz istnieje w państwie radzieckim, skoro Batman i Superman „powstali” niezależnie od siebie. Te alternatywne wersje stoczyły jednak (przy niemałym i nietanim udziale Luthora) pojedynek, którego ich „mainstreamowe” wersje mogą pozazdrościć. Tylko jego zakończenie może wydawać się nietypowe.

W albumie możemy też spotkać inne wcielenia Wonder Woman – współpracującej z Supermanem przez pewien okres jego przywództwa, a także Hala Jordana jako Green Lanterna – pochodzenie jego zdolności jest tu powiązane z incydentem w Roswell z 1947 roku. W kadrach z Jordanem miłośnik komiksów wychwyci też nazwiska innych Ziemian, którzy byli członkami Korpusu Zielonych Latarni – Guy Gardner i Kyle Rayner. Ogólnie postać Green Lanterna jest interesująca i jeśli pojawi się w Polsce komiks o niej, na pewno będzie to o wiele lepsza okazja na jej przybliżenie.

Czerwony syn jest jednym z przykładów talentu scenariuszowego Marka Millara, a jego historię dopełniają rysunki Dave’a Johnsona i Kiliana Plunketta. Na ostatnich stronach albumu wydanego w ramach kolekcji DC Deluxe możemy zobaczyć kilka szkiców, w tym szkic najbardziej „mundurowego” kostiumu prezydenta Supermana. Szkoda, że nie został on wykorzystany. Inna sprawa, że Człowiek ze stali na tym szkicu jest łudząco podobny do jednego ze swoich przeciwników – Generała Zoda. Ta postać w tym albumie akurat się nie pojawia.

Czekałem na polskie wydanie Czerwonego Syna i nie zawiodłem się. Tom DeSanto pisze we wstępie: "Nawet jeśli nigdy wcześniej nie czytaliście żadnego komiksu, możecie wziąć do ręki Czerwonego Syna i świetnie się bawić przy lekturze". Trudno o lepszą i bardziej prawdziwą rekomendację.

 
Σχόλια

Δεν υπάρχουν ακόμα σχόλια.
Πρόσθεσε ένα σχόλιο για να ξεκινήσεις τη συζήτηση!

Blog
Τα blogs ενημερώνονται κάθε 5 λεπτά