Każdy początek ma swój koniec.........
45, Minsk Mazowiecki, Πολωνία

Każdy początek ma swój koniec, by każdy koniec mógł być na powrót

Każdy początek ma swój koniec, by każdy koniec mógł być na powrót początkiem.


Ostatnio mam nie przyjemność widzieć wiele rozstań ludzi, którzy byli sobie bliscy przez tak wiele lat. Nie wiem z czego to wynika, ale jeśli tak jest lepiej, to nie mam zamiaru protestować.
Ja rozstania ostatnio żadnego nie przeżyłem...w realnym świecie...

- Czy płakałabyś gdybym odszedł?

- Co to w ogóle za pytanie? Oczywiście żebym tęskniła – oburzyła się. - Brakowałoby mi Twych oczu spoglądających na mą twarz o poranku, gdy moje jeszcze brodzą we śnie. Brakowałoby mi dotyku Twych dłoni, gładzących me piersi, z uwielbieniem, a nie pożądaniem niczym zwierzęce, nie rozumiejącego piękna ciała.

- Przestań! - przerwał jej gwałtownie. - Nie mów tak!

- Jak nie mam mówić, skoro słowa te czuje. Chce je wypowiedzieć na głos, by odbite od świata, echem do mnie wróciły, sił mi dodały.

- Ale...ale ja nie zasługuje – podniósł się z fotela, odłożył nalaną wcześniej whisky i podszedł do okna. - Nie zasługuje na Twe myśli, na Twe utęsknienie gdy spóźniam się z pracy, kiedy w ręku trzymasz telefon niczym kamień rozpalony, odkładany i podnoszony co minutę, co sekundę. Nie jestem już tym, komu powiedziałaś tak. Komu drzwi w zimowy wieczór otworzyłaś, nie zważając na chłód mogący wtargnąć do mieszkania bez proszenia. Kołatałem, a Ty otwarłaś. Bez uprzedzeń. Z nadzieją na lepsze. Ale ja już nie jestem tym, kim przedstawiłem Ci się u początków mej z Twoją znajomości.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - zdumiała się, a łzy niczym fale oceanu cisnęły się do jej oczu. - Tylko mi nie mów, że to nie moja, a Twoja jest wina. I tak nie uwierzę.

- Kiedy to prawda. To ja się zmieniłem. To ja zbyt często oddawałem swe serce pod opiekę długowłosych aniołów. Zbyt często, zbyt intensywnie zapominałem o Twym istnieniu. A teraz, ja nie potrafię Ci spojrzeć w oczy. Moje sumienie, tak obłąkane, spokoju mi zaznać nie daje. Ich imiona Alicja, Nicola...

- Zamilcz! Nie chce tego słuchać... - łkała

- Kiedy zobacz jakim jest naprawdę. Dobrym mnie zrodzono, a grzesznym pochowają. Z serc zranionych, złamanych rozliczony będę. Na sądzie nie pozwolę zabrać Ci głosu w mej obronie. Jednak usprawiedliwienia szukam. Starałem się, nie pozwalałem łatwo poddać się złu tkwiącemu w mej duszy.

- Nie jesteś zły – przytuliła w myślach kogoś, teraz tak obcego. Wydawało się jej bowiem, że zna człowieka z którym przeprowadziła tyle cudownych rozmów, przy akompaniamencie wina, tak starego, jakby chciała, by ich związek kiedyś był. - Nie jesteś zły – powtórzyła.

- A dobrym byś mnie nazwała? Więc skoro na przymiot dobra z Twych ust nie zasługuję, to czym więcej, jak czymś złym jestem?

- Jaką miarą swą nikczemność mierzysz? Ja od 3 minut nie przestałam Cię kochać, a i zła w Tobie nie widzę. I wiem, że póki uczucie we mnie goreć będzie, to go nie ujrzę. Nie dlatego, że nie chcę, ale dlatego, że nie potrafię. Miłość mnie zwiodła. Słodki narkotyku odurzaj mnie wciąż od nowa. Uczucie którym pałam do Ciebie jest niczym ściana murowana wspomnieniami, stojąca przed trzeźwo patrzącymi źrenicami...

początkiem.


Ostatnio mam nie przyjemność widzieć wiele rozstań ludzi, którzy byli sobie bliscy przez tak wiele lat. Nie wiem z czego to wynika, ale jeśli tak jest lepiej, to nie mam zamiaru protestować.
Ja rozstania ostatnio żadnego nie przeżyłem...w realnym świecie...

- Czy płakałabyś gdybym odszedł?

- Co to w ogóle za pytanie? Oczywiście żebym tęskniła – oburzyła się. - Brakowałoby mi Twych oczu spoglądających na mą twarz o poranku, gdy moje jeszcze brodzą we śnie. Brakowałoby mi dotyku Twych dłoni, gładzących me piersi, z uwielbieniem, a nie pożądaniem niczym zwierzęce, nie rozumiejącego piękna ciała.

- Przestań! - przerwał jej gwałtownie. - Nie mów tak!

- Jak nie mam mówić, skoro słowa te czuje. Chce je wypowiedzieć na głos, by odbite od świata, echem do mnie wróciły, sił mi dodały.

- Ale...ale ja nie zasługuje – podniósł się z fotela, odłożył nalaną wcześniej whisky i podszedł do okna. - Nie zasługuje na Twe myśli, na Twe utęsknienie gdy spóźniam się z pracy, kiedy w ręku trzymasz telefon niczym kamień rozpalony, odkładany i podnoszony co minutę, co sekundę. Nie jestem już tym, komu powiedziałaś tak. Komu drzwi w zimowy wieczór otworzyłaś, nie zważając na chłód mogący wtargnąć do mieszkania bez proszenia. Kołatałem, a Ty otwarłaś. Bez uprzedzeń. Z nadzieją na lepsze. Ale ja już nie jestem tym, kim przedstawiłem Ci się u początków mej z Twoją znajomości.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - zdumiała się, a łzy niczym fale oceanu cisnęły się do jej oczu. - Tylko mi nie mów, że to nie moja, a Twoja jest wina. I tak nie uwierzę.

- Kiedy to prawda. To ja się zmieniłem. To ja zbyt często oddawałem swe serce pod opiekę długowłosych aniołów. Zbyt często, zbyt intensywnie zapominałem o Twym istnieniu. A teraz, ja nie potrafię Ci spojrzeć w oczy. Moje sumienie, tak obłąkane, spokoju mi zaznać nie daje. Ich imiona Alicja, Nicola...

- Zamilcz! Nie chce tego słuchać... - łkała

- Kiedy zobacz jakim jest naprawdę. Dobrym mnie zrodzono, a grzesznym pochowają. Z serc zranionych, złamanych rozliczony będę. Na sądzie nie pozwolę zabrać Ci głosu w mej obronie. Jednak usprawiedliwienia szukam. Starałem się, nie pozwalałem łatwo poddać się złu tkwiącemu w mej duszy.

- Nie jesteś zły – przytuliła w myślach kogoś, teraz tak obcego. Wydawało się jej bowiem, że zna człowieka z którym przeprowadziła tyle cudownych rozmów, przy akompaniamencie wina, tak starego, jakby chciała, by ich związek kiedyś był. - Nie jesteś zły – powtórzyła.

- A dobrym byś mnie nazwała? Więc skoro na przymiot dobra z Twych ust nie zasługuję, to czym więcej, jak czymś złym jestem?

- Jaką miarą swą nikczemność mierzysz? Ja od 3 minut nie przestałam Cię kochać, a i zła w Tobie nie widzę. I wiem, że póki uczucie we mnie goreć będzie, to go nie ujrzę. Nie dlatego, że nie chcę, ale dlatego, że nie potrafię. Miłość mnie zwiodła. Słodki narkotyku odurzaj mnie wciąż od nowa. Uczucie którym pałam do Ciebie jest niczym ściana murowana wspomnieniami, stojąca przed trzeźwo patrzącymi źrenicami...

 
Σχόλια

Δεν υπάρχουν ακόμα σχόλια.
Πρόσθεσε ένα σχόλιο για να ξεκινήσεις τη συζήτηση!

Blog
Τα blogs ενημερώνονται κάθε 5 λεπτά